Modnej frazy używając napiszę, że dzień dziergania w miejscach publicznych "zaliczony". Pozostając przy popularnych sformułowaniach - taka sytuacja, że dziergało się na żywieckim rynku. Niedawno wyremontowanym, zamkniętym dla ruchu kołowego. Skorzystaliśmy z gościnności kawiarni Czekodeko. "Daliśmy radę", "ogarnęliśmy temat". Czas w roku jest taki, że wiele konkurencyjnych imprez i okoliczności. Między innymi pokazy tańca dzieci na tym samym rynku. a szczęście metodyczny i monotonny łomot nas nie "zmasakrował". Jako że "sztrykuję" na okrągło, na rynku kontynuowałam kołowiec. Dziergało się przyjemnie i - co widać na pierwszym zdjęciu - z tyleż samo dużym, co i zaskakującym elementem propagatorskim. Nie tylko piosenka, ale i "świeże" powietrze jest dobre na wszystko, nawet jeśli żywieckie. Aaaa, fotografie "takie tam, moje", z sobotniego dziergania.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz